„Kilka grup płacze. Kilka grup pije. Kilka grup komponuje gówniany werset. Z ostrym zgrzytem i prostolinijną postawą, te słowa są werbalnie wyrażone przez Lindy (Kate Beckinsale) od samego początku w „Jolt” szefowej Tanyi Wexler, wypchanym ćwiczeniu, w pobliżu ciemnej satyry science fiction, która przekazuje mnóstwo pożądanych w jego oświetlony neonami kilwater.
Roztargniony i zimny w kontakcie film pełen niespokojnych scenografii i smukłych postaci z papieru „Jolt” śledzi nieszczęścia wspomnianej wcześniej „New Yorker”, ekscentrycznej twardzieli, zmagającej się z niezwykłym problemem neurologicznym, który sprawia, że jest to dla niej nie do pomyślenia aby poradzić sobie z jej urazami i kontrolować jej okrutne siły napędowe, które wychodzą z irytujących obcych. Szczerze mówiąc, kilka osób przez cały film – od rozczarowujących rozrzutników w tramwaju po zarozumiałe grube koty, niegrzeczne wobec personelu pomocniczego – sprawdza czyjeś zrozumienie, a może nawet zasługuje na życzliwą, krwawiącą wściekłość, którą Lindy chce rozproszyć o różnych porach jakiegoś losowego dnia . Tak czy inaczej, aby pracować w społeczeństwie i mieście, w którym niegrzeczność jest regularnie standardem lub podstawowym zamieszaniem, w najlepszym przypadku Lindy musi wybierać między ograniczonymi opcjami, a jednocześnie cieszyć się rozdzierającym, odkrywczym traktowaniem jej sekretnego, do pewnego stopnia umniejszającego specjalistę dr. Wydaje się, że Munchin (Stanley Tucci) się rozwinął. „To nie jest naprawa”, nadal żąda od Lindy kamizelki do elektrowstrząsów, którą powinna nosić i uruchamiać przyciskiem za każdym razem, gdy chce kogoś dokładnie zburzyć. Jednak jego przestrogi nie otrzymują żadnego powiadomienia. Samotna i smutna Lindy wykorzystuje i nadużywa swojej codziennej rekompensaty za nominalny wstrząs, aby szczodrze się powstrzymywać (choć Wexler w rzeczywistości pokazuje nam w niepomyślnej, ale odwracającej się subtelności, o którą Lindy cierpi w swoim umyśle), regularnie wymagając zmiany w swoim umyśle. ustawienia pomiarów gadżetu.
Kiedy ekskluzywny Justin (Jai Courtney) pojawia się w życiu Lindy jako umówione spotkanie, początkowo szybko usprawiedliwia się, ale w tym momencie zaczyna się do niej przyzwyczajać. Czy nadarzyła się dla niej okazja do nietrwałego romansu, nawet sentymentu i małżeństwa? Niestety, Justin nie przebywa w pobliżu wystarczająco długo, by Lindy to odkryła. Ulegając niejasnemu spiskowi zabójstwa po serdecznej nocy z Lindy i porzucając ją jako wielkiego podejrzanego, potężny doradca prawny bez chwili zwłoki opuszcza obraz, uruchamiając kilku śledczych – dziko zdolny Nevin Laverne Cox i zabawnie leniwi wikariusze Bobby’ego Cannavale’a — na jej ogonie. Wyposażona w nic innego, jak arbitralny układ rzeczywistych zdolności i szczególnego stanu, który sprawia, że jest odważna, Lindy przejmuje kontrolę nad problemem, aby zarówno oczyścić swoje imię, jak i odkryć oprawców Justina.
Podobnie jak w nowej „Nuclear Blonde” Davida Leitcha, „Jolt” mocno inwestuje w energiczną gamę cieni, sprytne zdjęcia, rzucając się w oczy drobiazgowy, drobiazgowy plan kreacji (jeśli nie możesz usprawiedliwić, że Nowy Jork wygląda boleśnie zaplanowany, a nie na wszystko jak prawdziwe miasto), tak jak szefowa kobieta nie boi się uderzać i walczyć w swoim kierunku. W każdym razie doświadcza również pojawiającej się bezkrytycznie skomponowanej treści kopisty Scotta Waschy – błędu, który dodatkowo mocno zarysował wspomnianą gwiazdę Charlize Theron.
W ten sposób „Zwarcie” uwalnia kilka nieprzekonujących ekscytujących zakrętów na drodze podczas swojego ostatniego przedsięwzięcia, przybywając przez przekonująco skoordynowane zgrupowania bojowe, które nawiązują do rodzaju prymitywnego zachowania Wexlera, z jakimkolwiek pozorem „Mania” i „Buffaloed”. ” Ale niezależnie od wyraźnie genialnego producenta i Beckinsale, który jest czymś więcej niż tylko grą z zademonstrowanymi typami, ostatecznie niewypełniona aktywność filmu wyczerpuje więcej niż interesuje. Tak dużo, że kiedy odkrycie, które Wascha ma do swojej dyspozycji, w końcu pojawia się z pewnością uderzenia pioruna, nie wypala podwójnie, nie wywołując raczej wzruszenia ramion niż dreszczyku, na którym się skupia.