Mocno uczciwa, odświeżona forma „Toma i Jerry’ego”, która dziś debiutuje w kinach i na HBO Max, jest zniechęcającą kwestią, filmem, który pomaga przypomnieć sobie porównywalnie puste miejsca pracy w najdroższych nieruchomościach, takich jak „Miś Yogi” i „Smerfy”. Chociaż w każdym razie wiedzieli, że skupiają się na swoich ponadczasowych charakterach. „Tom i Jerry” ledwo rozumieją faktyczną parodię, która stworzyła pasaże pierwszej rundy kotów i myszy w ożywionej Galerii sław, skupiając się raczej na weselu VIP w ekstrawaganckim nowojorskim hotelu i osobach tam pracujących. Kilka grup przykładowych parodii T&J nie wystarcza prawie, aby zrekompensować nudne intrygi i poziomy postaci w tym bezdusznym przedmiocie, który będzie bombardować podobnie dla dorosłych, którzy doświadczyli dzieciństwa z Tomem i Jerrym, oraz ich dzieci, które nigdy wiadomo o tych postaciach.
„Tom and Jerry” to zaskakująco realistyczny / ożywiony crossover, który dzieje się w świecie, w którym wszystkie stworzenia są ożywione, ale wszyscy ludzie są autentyczni. W każdym razie film prawie nie bada tej dynamiki, aby skupić się na nowojorczyku o imieniu Kayla (Chloë Grace Moretz), który zasadniczo wybiera się na serdeczną pracę w ekstrawaganckim karczmie Big Apple na tydzień przed wybitnym ślubem między łatwo rozpoznawalnymi nazwiskami Ben (Colin Jost) i Preeta (Pallavi Sharda). Gdy przygotowania do ślubu trwają, Kayla odkrywa, że Jerry zabrał się do domu w gospodzie, więc zatrudnia swojego ludzkiego wroga, Toma, do rozprawienia się z inwazją, zanim wszyscy spojrzą na nich. Jej przełożony, pan Dubros (Rob Delaney), podtrzymuje Kaylę, ale jej współpracownik Terence (Michael Peña) nie może się doczekać, aby powalić nowicjusza … od tego czasu. Ken Jeong gra kucharza w zakwaterowaniu. Zostałeś ostrzeżony.
Tragiczna wada „Toma i Jerry’ego”? To niesamowicie nieśmieszne. Migawki nowatorskiego prawdziwego humoru są rzadkie i nie ma pojedynczego żartu, który by się wyróżniał. „Tom and Jerry” potrzebuje szerszych aranżacji o energetyzującej innowacyjności, a autor Kevin Costello inwestuje nadmierną ilość energii w tępych ludzi tej adaptacji, kiedy fani naprawdę po prostu muszą zobaczyć rywalizację między dwiema wzorowymi postaciami. Scena, w której Tom próbuje dotrzeć do Jerry’ego przez kabel elektryczny, podpowiada, czym mógł być ten film, gdyby nie przypadek, że zwierzył się swoim cichym bohaterom, powiedzmy, w sposób, w jaki Aardman zwierza się miłośnikom Owcy Shauna.
Podczas gdy Moretz rzuca się całkowicie w straszny materiał i próbuje zrobić z niego najbardziej niesamowity aspekt, wszystko wokół niej pęka i płonie. Chief Tim Story nie może odkryć rytmu ani środka, aby humor działał i wydaje się celowo nie interesować się swoimi ludzkimi postaciami. Rozumiem. Są wyczerpujące. W każdym razie, po co inwestujemy w nie tyle energii? Z jakiego powodu odniesienia są tak niewiarygodnie przestarzałe? Film rozpoczyna się długą serią gołębi, których nigdy więcej nie zobaczymy śpiewających piosenkę A Tribe Called Quest „Czy byłbym w stanie to kopnąć?”. (niezwykła melodia, pewna, choć nienormalna decyzja w 2021 roku), a późniejsza scena zawiera odniesienia do „Milczenia owiec” i „Wojowników”. Mogę po prostu założyć, że te treści kręciły się wokół dość długo, a osoby zatrudnione przy poprawkach w celu ich unowocześnienia przysypiały w pracy. Nie winię ich.
Oto czas, w którym eksperci często czują się jak Scrooge stawiający na „niewinną, ożywioną rozrywkę dla dzieci”, ale ufam tacie trójki dzieci, kiedy stwierdzam, że nawet najmłodsi będą tu patrzeć i odkrywać coś lepszego do roboty. I faktycznie ten rynek jest obecnie wypełniony po brzegi. Paramount + wypuści kolejny film o SpongeBob za tydzień od teraz, a Disney + zadebiutuje „Raya and the Last Dragon” dla tych, którzy chcą zapłacić dodatkową opłatę. A nawet na HBO Max, gdzie zdecydowana większość obejrzy ten film, jest wiele tytułów, w tym praktycznie całość inwentarza Studio Ghibli. Istnieją zasadniczo lepsze decyzje niż „Tom i Jerry”. Prawie wszystko, naprawdę.