Film o elementach po raz pierwszy u steru nagrodzonej Emmy i Oscara aktorki Reginy King pozostawi krytyczny ślad przez cały czas trwania festiwalu filmowego w Wenecji, ponieważ jego 77. wersja zaprosiła One Night in Miami jako główny film prowadzony przez Amerykańska dama do pokazu na Lido. Co ważniejsze, debiut filmu w 2020 roku ze wszystkich lat wzmacnia desperację związaną z rozwojem Black Lives Matter i przeciwstawia się wszelkim rodzajom dyskryminacji rasowej. O to właśnie chodzi w tym fabularyzowanym wariancie nocy 25 lutego 1964 roku w Miami Beach, gdy czterech wybitnych ludzi zebrało się, aby pochwalić znaczący triumf. To była noc, kiedy Cassius Clay zamienił się w mistrza świata wagi ciężkiej w boksie w znaczącym zaskoczeniu przeciwko Sonny’emu Listonowi. Jest to najbardziej idealny film do pokazania w Wenecji, jeśli aktualność jest traktowana jako jakość przekraczająca polityczne i geograficzne granice, aby naprawdę odpowiedzieć na pytania nadchodzącej teraźniejszości.
Sam film opiera się na tytułowej sztuce Kempa Powersa, która w całości pożycza się metodologii kierunkowej Kinga, która jest równoważna ilości instynktu i uważności z gadatliwością treści. Wyglądając na znacznego jak dotąd, z intensywnymi grupami bokserskimi piętrzącymi się jedna po drugiej, One Night in Miami nie postępuje ostrożnie na ringu, ponieważ kamera Tami Reiker faluje wokół, ale rzadko obrysowuje przeciwników z odległego miejsca, wymieniając chronioną odległość od całkiem jakiś czas temu przeszedł przez okolice ramion. To film, który ma odpowiednio moralną postawę wobec ludzkiej twarzy – każda osoba ma wystarczająco dużo czasu na ekranie, nawet w intensywnych wiwatujących ujęciach tłumu. Eli Goree zajmuje się pracą Claya i przekazuje połączenie nieśmiałości i sumienia w niezwykle delikatny sposób.
Następnie różni bohaterowie są przedstawiani jeden po drugim w ramach serii zmieniających się tonów, z których wszystkie zaczynają się od przyzwoitej intencji, a kończą na wysokim poziomie fanatyzmu. Dla Jima Browna (Aldis Hodge) jest to odmowa wejścia do jego (w każdym razie witającego) znajomego, nerwicy Malcolma X (Kingsley Ben-Adir) polegającej na byciu śledzonym, a dla Sama Cooke (Leslie Odom Jr.) jest to półwolna Copacabana. Ci czterej niezwykli ludzie są zjednoczeni i rozdzieleni przy wielu okazjach podczas prawie dwugodzinnego czasu trwania filmu, a miejsce przeżycia (The Hampton Hotel) jest wielokrotnie badane z większą dokładnością choreograficzną, niż na to pozwalałby jakikolwiek zestaw w centrum teatralnym. Większość filmu rozwija się w tradycyjnej, sensacyjnej solidarności czasu, miejsca i działania, połączonej z inteligentnym i przenikliwym dyskursem, ale samo to nie sprawia, że Jedna noc w Miami jest filmem wyłącznie słownym.
Porządek uczuć Kinga zawdzięcza w połowie drogi grupie czterech fantastycznych wystaw, które pomijają się nawzajem nawet w migawkach prawdziwej sprzeczności co do statusu pracy Czarnych mężczyzn w związku z gospodarką wspieraną przez białych lub presją związaną z wycofaniem się Malcolma Naród islamu i kwestie niezgodności rasowej. Film jest niestabilny pod względem aranżacji przepełnionych intensywnym i nieskażonym uczuciem, które zarówno w słowach, jak i ich nośnikach tchnie światło prawdziwie potrzebnej zmiany społecznej, której ukończenie w rzeczywistości trwa zbyt długo. Jednak poprzez artykułowanie i odgrywanie sporów i debat na temat nie tylko monetarnych i indywidualnych skojarzeń z białymi osobami, ale także wewnętrznych napięć klasowego i ekonomicznego dobrobytu w grupie Czarnych, film pokazuje, że służy zarówno pouczającym, jak i potężnym narzędziem zmiany.
One Night In Miami to naprawdę wybitna prezentacja, a biorąc pod uwagę, że trudno sobie wyobrazić, że znajdzie się jej bijące serce, wyjaśnienie jest podstawowe: każdy ostatni kawałek jest hojny, konieczny i niezbędny. Jej subtelności wiele mówią o problematyce dzisiejszego dnia, odnosząc się zarówno do uzbrojenia słów, jak i sposobu mówienia, wzmacniające, które jest i powinno być, jak stwierdza zakończenie filmu, nigdy zbytnio nie eliminowane z kontrapunktów w działaniu.