„Transitioning” to nieśmiała, zaczerwieniona fraza, więc bardzo nie do przyjęcia dla grubych ust i złamanych brwi instynktownego debiutu Melanie Waelde. Ale z drugiej strony, swobodnie rozmawiając, to właśnie utwory „Nagich zwierząt”: krótki, rozdzierający, niechętny etap egzystencji pięciu dzikich młodych ludzi, żyjących na ogół bez nadzoru dorosłych. W zwykłym miejscu, geologicznie blisko Berlina, ale głęboko w dużej części kosmicznego układu dalej, ceremonie, które rozwinęły się wśród tego małego stada wilków, są tak rozległe dla pariasów, że sprawiają, że wydają się być obcymi, co daje Waelde’owi niewątpliwie bliskość domu. filmować klimat szczególnie raniącego dzieła o niejednoznacznie tragicznej etnografii.
Katja (Marie Tragousti), zamknięta w kwadratowych krawędziach dynamicznej i porywczej pracy Fiona Muterta, skupia się na filmie, który jest znacznie bardziej ugruntowany w magnetycznych, sprzecznych obrazach niż w fabule. Jest niespokojną młodą damą, której głównym ujściem, gdy stoi twarzą do lufy z bronią po ukończeniu szkoły średniej i nadejściem postępu, jest jiu-jitsu, które oboje ćwiczą i kształci, w pobliżu jej mięsistego towarzysza Saschy (Sammy Scheuritzel). Od samego początku wydają się być parą i taką, w której na początku boimy się Katji, kiedy drobna sprzeczka powoduje, że Sascha uderza głową w bank schowków. W każdym razie, kiedy opiekun medyczny, który ją leczy, wsuwa jej w rękę ulotkę o rodzimym maltretowaniu, Katja ledwo może zakamuflować jej odwrócenie uwagi. Później dowiemy się, dlaczego: wszystkie jej skojarzenia z Saschą są opisane przez rzeczywistą dzikość, generalnie podżeganą przez samą Katję.
Na tym etapie skutecznie poznaliśmy resztę jej klanu nonkonformistów. Jest piękna Laila (Luna Schaller), która przebywa z tą grupą na drodze ucieczki od bezużytecznego związku ze swoją manipulującą matką; jest arogancki, ale umiarkowanie skomponowany Schöller (Paul Michael Stiehler); jest też Benni (Michelangelo Fortuzzi), przyszły filmowy Byron, obciążony dyspeptą, który wydaje się nie mieć żadnego wpływu na rodziców i w którego mieszkaniu będzie się gromadzić cała gromada. Nadzór Benniego, jako najdelikatniejszego ze zgromadzenia – jeśli nie najbardziej pomieszanego – jest nie do końca, a ponadto jest to jedyne miejsce, w którym mogą prowadzić swoje własne ezoteryczne standardy, często przysypiając jeden na drugim, myjąc się razem i w każdym razie robienie tego, co w różnych kręgach można nazwać złośliwością. Tyle tylko, że tutaj wszyscy są tak żałośnie spleceni ze swoimi uprzywilejowanymi spostrzeżeniami i urazami, że przypomina ukryty tajemniczy język wśród nich, stąd prawdopodobieństwo, że nawet najbardziej przypominające transakcje prowadzą cokolwiek tak wyraźnego, jak szczere połączenie wydaje się być chudy.
Sceny rozchodzą się konsekwentnie. Życie rodzinne Katji zostaje na chwilę nakreślone, pozostawiając nas do zebrania pewnego rodzaju nadużycia lub epizodu blizn. Schöller uderza Katję, mimo że jest pół autorytatywny w stosunku do Laili. Ta sekunda daje nam pewne wyobrażenie o mentalności Katji do seksu (spoiler: to nie jest proste) i dokładnie, jak bardzo autentyczność jiu-jitsu i osobliwe zapasy w koleinach, które ma z Saschą, są podejściem do skierowania fali hormonalnej dorosłości na co może być dla niej bardziej bezpieczną drogą, choć w rzeczywistości bardziej karmazynową drogą. W tym przejściu Katja zbliża się do wieku i podobnie jak dzikie stworzenie, którym będzie, zostaje wepchnięta w ciasne miejsce, z podniesionym temperamentem, odkrytymi zębami, szukając najmniejszej szansy na ucieczkę.
Benni ma załamanie, które wydaje się oznaczać tak charakterystyczny punkt końcowy dla kojącej, choć głęboko niepożądanej współzależności tej bardzo bliskiej paczki. Jednak scenariusz Waelde zaniedbuje całkowite wykorzystanie tego sensacyjnego potencjału, dlatego okazuje się po prostu jeszcze jednym zaciskiem w liniach oddania i skojarzeń, które były tak splątane od początku, że z punktu widzenia przechodnia niewiele się fizycznie zmienia. . To może sprawić, że „Nagie zwierzęta” będzie rozczarowującym zegarkiem nawet przy smukłych 83 minutach. Wystawom i nauce między młodocianą obsadą, która ma własne statyczne zainteresowanie, jest jednak dodatkowo przytulna, improwizacyjna wiarygodność. Szczególnie godna uwagi jest Tragousti, przekonana w ten sposób o jej zagmatwanym, nieograniczonym umysłowo istnieniu postaci, sprawia, że ufamy również Katji, jednak jej zachowanie nie daje nam konsekwencji.
W ten sposób film przekonuje nas do pojawienia się ekscytująco pozytywnej, dziwnej zdolności w Waelde, która nigdy nie łączy się całkowicie w zachwycającą relację. Być może tak jak ukochana gra Katji, „Nagie zwierzęta” to ciąg walk, które składają się z chwytów, szpilek i bolców: wymagają potwornej wiedzy i siły, a każdy mięsień wibruje na najdalszych krańcach swoich możliwości, każde więzadło śpiewać z naciskiem, ale z zewnątrz może wyglądać jak latencja.