Główna scenarzystka Shirel Peleg, najważniejsze wydarzenie wprowadzające, Koszerny pocałunek to zabawna i ostra komedia romantyczna o najbardziej nieprawdopodobnym z ukochanych lesbijek. Maria (Luise Wolfram) jest uratowaną niemiecką botaniką, której szczerzy strażnicy wspierają harmonię i miłość i są narażeni na ryzyko, że zaczną płakać z powodu odziedziczonej winy za Holokaust. Tymczasem Shira (Moran Rosenblatt – FAUDA) jest izraelskim motylem towarzyskim, który ma stosunkowo wspierającą, ale upartą ofensywnie ogromną rodzinę. Okazje do filmu trwają dłużej niż tydzień w Izraelu, gdy Maria poznaje rodzinę swojej narzeczonej, a wkrótce pojawiają się jej rodzice.
Jedną z przyjemności tego filmu jest to, że obie rodziny całkowicie wspierają swoje dziewczyny, które są gejami i muszą wyjść za mąż. Problemy wynikają z uprzedzeń, które przenoszą poza homofobią – niezależnie od tego, czy izraelska babcia ocalała z holokaustu (Rivka Michaeli), która potrzebuje swojej dziewczyny do poślubienia Izraelczyka – a jednak ukrywa swój związek z Arabem – przed amerykańskim żydowskim tatą (John Carroll Lynch – ZODIAC), który ma energię wierzącego i potrzebuje Marii, aby przeszła na judaizm, aby jego wnuk był Żydem – lub niemieccy strażnicy zaskoczeni tym, że młodsza siostra ich przyszłej teściowej jest w izraelskich siłach zbrojnych ponieważ wierzą w harmonię i dwupaństwowy układ.
Uwielbiam w tym filmie to, że nigdy nie unika on autentycznych uprzedzeń i odstraszaczy, przed którymi staje młoda para, która jest głęboko zauroczona. Frazes jest taki, że kiedy poślubiasz, dodatkowo poślubiasz rodzinę i niezależnie od tego, jak daleko Shira próbuje chronić Marię przed złożonością, oni nieustannie tam będą – złapani dla potomności przez jej próbujące rodzeństwo producenta filmowego. Pytanie brzmi, czy Maria uzna to wszystko na tej podstawie, że naprawdę są one przeznaczone dla siebie nawzajem.
Zdarzały się wydarzenia, gdy treść była trochę przesadnie na guziku – przychodzi mi na myśl ostatnia scena na Zielonej Linii – ale generalnie jest to właściwie mocno zaaranżowany, odważny, komiczny film, który wywołuje chichot, ale dodatkowo uspokaja serce prawdziwie przekonujący portret dotyczący miłości – niezależnie od tego, czy wśród Shiry i Marii – czy wśród Shiry i jej krewnych – czy też szalonej, bardziej odległej rodziny. Byłem z nim naprawdę szczęśliwy i nie mogę się doczekać, kiedy od razu zobaczę, co robi Shirel Peleg.