Baz Luhrmann dostarczył nam jeszcze jednego głupiego podmuchu super-spangly mieniących się w celuloidowej strukturze – dokładnie takich samych, jakie spryskiwał Moulin Rouge i Jaya Gatsby’ego w poprzednich filmach. Co więcej, podobnie jak Alan Partridge powiedział, że jego kolekcja nr 1 Beatlesów to The Best of the Beatles, więc Luhrmann dał nam film, w którym omówiono to, co według niego jest niesamowite o Elvisie Presleyu.
To bynajmniej nie film, nawet 159-minutowy zwiastun filmu „Elvis” – niestrudzony, szybko jaskrawy montaż, epicki, ale jednocześnie nieważny, bez żadnej różnorodności szybkości. Pod koniec, biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy, można by skończyć kontemplując ponadczasowe pytania: jakie jest spojrzenie Luhrmanna na muzykę Elvisa? Czy na przykład faworyzuje niektóre utwory Elvisa innym ludziom? Czy przez cały czas zwracał uwagę na którąś z melodii Elvisa? A może z drugiej strony zamyka Spotify po 20 sekundach, gdy domyśli się, że ma substancję?
Problemy te wyłaniają się z powodu dziwnie obojętnej metodologii muzyki Presleya i jego życia, w tym zdolnej, ale niezbyt napędzającej wystawy Austina Butlera jako obracającego miednicę, amerykańskiego króla, który krępuje młodość. Film naprawdę trwoni jedynego potencjalnego gwarantowanego zwycięzcę: egzekucję na ludzkiej żabie od Toma Hanksa jako jego przerażającego i pasożytniczego reżysera, pułkownika Toma Parkera, który wykorzystał go bez serca i nie pozwolił mu wyjechać za granicę, przekształcając go w końcu w spuchniętego parodia rhinestone w nieustannej rezydencji skarbów w Vegas, podczas gdy reszta świata trwała dalej. (Ścieżka dźwiękowa całkowicie łamie wers „uwięziony w sidłach” z Suspicious Minds w przypadku, gdy przeoczymy główny problem.)
Jednak Luhrmann jest wyraźnie niechętny lub nie nadaje się do zbadania zerwanego związku Jekylla i Hyde’a między pułkownikiem a Elvisem, jeśli nie istnieje szansa, że zwycięży jakikolwiek nudny lub nieszczęśliwy stan umysłu. Pułkownik Tom jest swego rodzaju przeróbką w życiu Elvisa, a Luhrmannowi jeszcze mniej zależy na wewnętrznej tożsamości Parkera niż w Elvisie – żałosne życie i śmierć pułkownika po Elvisie są pomijane w napisach końcowych.
Otrzymujemy istotę zawodu Presleya: początek trudności, znaczący wpływ mrocznej muzyki, bluesa i gospel; jego dni na okręgu wiejskim przed załatwieniem formalności dla Parkera, olbrzymie osiągnięcie Elvismanii, mądry wybór, by uciszyć obawy większej części poprzez ukończenie dwuletniej pomocy wojskowej w Niemczech, związek z Priscillą, film o gumie do żucia, transmisja 1968 Comeback Special i długie pożegnanie w Vegas.
Są pewne małe, kapryśne kontakty – na przykład wskazówka, że Elvis subtelnie podnieca młodych gejów w Stanach, a także heteroseksualne panie. Tak czy inaczej, w jakiś sposób przylega do zniesławionego wariantu treści. Na przykład nie ma tu czegoś takiego jak Fat Elvis. Pozostaje przesiąknięty potem, ale rozsądnie gładki, praktycznie do końca, kiedy widzimy odpowiedni dotyk tłuszczu. Nie widzimy jednak obrzydliwych wąwozów z burgerami ani pieluszek dla dorosłych. Luhrmann stale martwi się o uratowanie Elvisa przed niekongruencją, rozczarowaniem i marnością.
A co z tym niesamowitym doświadczeniem z jedynym amerykańskim prezydentem, którego Elvis naprawdę docenił – Richardem Nixonem – kiedy Król został wesoło przyjęty w 1970 roku w Białym Domu, ponieważ zażądał oficjalnej aktywności w sprawie fiksacji tego kraju na temat zdegenerowanych lewicowców, takich jak Beatlesi? Nic. Tego nie pokazano.
Ta adaptacja Elvisa, z doposażonymi liberalnymi cechami responsywności, nieustannie odcina jego wygląd sparaliżowany w telewizji ogłaszającej śmierć Martina Luthera Kinga i Roberta F. Kennedy’ego i głęboko zmiażdżony brakiem tych amerykańskich symboli. Cóż… może. Jednak film usuwa jego autentyczne uczucia Republikanów. Podobnie usunięta, jak się okazuje, jest Ann-Margret, jego koleżanka z Viva Las Vegas, z którą miał silny, niezgodny z prawem związek przez około rok.
Z jakiego powodu film w jakikolwiek sposób? Według wszystkich relacji rozumowanie wydaje się być – i mogło być we wcześniejszych adaptacjach treści – szkodliwym męskim związkiem lub trującym związkiem tata-dziecko między Parkerem i Presleyem. W każdym razie, co z filmem o Pułkowniku, w którym Elvis gra opcjonalną pracę? To byłoby naprawdę nowe, a Hanks sprzedałby to wysublimowanie. Co jest warte, jest to po prostu jeszcze jedna praktyka w pantomimie Elvisa, jej górna warga szarpie się bez powodu.