Czy pamiętasz alarm Video Nasties z lat 80.? Właściwie nie trzeba, żeby nie docenić „Cenzora”, brytyjskiej psychodramy o własnych powiązaniach cenzorki filmowej z okrutnymi filmami, które zawodowo kontroluje i ocenia. Biorąc wszystko pod uwagę, wszystko, co musisz pomyśleć o ustawie o nagraniach wideo z 1984 r. i uporządkowanym szaleństwie opartym na przekonaniach, które ożywiła, to: było kilka skutecznie oskarżonych filmów (30+), podobnie jak niektóre publikacje zastraszające, akty i bójki i odrobina industrializmu spod lady.
Dzisiejsze Video Nasties — zmienny zestaw niepokojących filmów, w tym „Uczta krwi” i „Oblicza śmierci” — są pomocnym obrazem jawnego ukrywania się z epoki. Dodatkowo nadal są przyzwoitym testem Rorschacha na indywidualny niepokój. Twórcy „Cenzora” biegają z ostatnim tłumaczeniem i wykonują wystarczająco dobre zajęcie, kontekstualizując bitwę jednej kobiety, aby zrozumieć, dlaczego ciągnie ją do nieprzyjemnych thrillerów.
Właściwa reakcja jest na tyle podstawowa, by była redukcyjna, ale jednocześnie zasadniczo oczywista: szara Enid (Niamh Algar) ma niespokojną rodzinną kontuzję i przygotowuje ją, pracując jako cenzor filmowy w Brytyjskiej Radzie Klasyfikacji Filmów (BBFC). . Enid szczególnie zdenerwował się wątpliwym raportem: mieszkaniec Brighouse najwyraźniej zobaczył i był zmotywowany do zabijania i spożywania esencji swojej drugiej połówki po obejrzeniu „Szańca”, prawdziwej odrazy z 1974 roku dotyczącej chronicznego kata nekrofila. W taki czy inny sposób brytyjska prasa odkryła, że Enid i indywidualny cenzor udzielili zgody na „Disturbed”, mimo że wymagali również „szerokich” cięć przed potwierdzeniem przez BBFC i zwolnieniem w Wielkiej Brytanii. Naciska na pizazz, ale nie ma nic na tyle autentycznego, by zaszkodzić pracy Enid.
Na szczęście „Cenzor” z pewnością nie jest głupim oskarżaniem o „Zakłócenie” lub filmy porównawcze, które zostały skutecznie postawione w stan oskarżenia lub okrzyknięte za spodziewane zajęcie. Być może „Cenzor” dotyczy rosnącego zainteresowania Enid Frederickiem Northem, wyimaginowanym wodzem, którego praca nazwana w podobny sposób („Nie idź do kościoła”, „Do strzępów” itd.) w okrężny sposób pomaga jej zapamiętać kontuzja prywatna: zniknięcie siostry Enid, Niny (Amelie Child Villiers), której zeznanie zostało ostatnio potwierdzone przez rodziców Enid. Wnioski są tym, czego potrzebują — sprawa Niny jest naprawdę zimna, a jej ciało rzadko odnajdywano — ale jest to ostatnia rzecz, z którą Enid jest w porządku, biorąc pod uwagę jej zawód. Tak więc Enid ma obsesję na punkcie odkrycia Alice Lee (Sophia La Porta), niedawno zaginionej gwiazdy filmów Northa; jej badanie wyraźnie nie skłania do terapii, której oczekuje. W każdym razie jest to ważne dla atrakcyjności filmu: nikt tak naprawdę nie dostaje się do niczego, dyskutując o brutalnych filmach.
Prawdopodobnie najbardziej satysfakcjonującą częścią „Cenzora” są dyskusje impasu, jakie Enid i jej partnerzy mają na temat potrzeby zajmowania stanowisk. Niektórzy uważają się za wyprostowane zęby zębate w marnotrawnej, wspieranej przez rząd maszynie. „W jaki sposób możemy właściwie podejść do naszej pracy, gdy nieustannie przeszkadzają nam organizacje rządowe?” – pyta Gerald (Richard Glover), przygotowując pełną kolację z czterech sylab w „administracji”.
Różni cenzorzy są naprawdę zdenerwowani i dodatkowo ostrożni w kwestii substancji, którą powinni zbadać. – Co się dzieje z tymi wodzami? pyta Anne (Clare Perkins).
„Męski niedobór; terapia zemsty” odpowiada Enid z nerwowym uśmiechem. Możliwe, że zwróciła się do tego poprzedniego, jeśli tylko w jej umyśle.
Anna wytrzymuje: „Czy to cię nie martwi?”
W każdym razie Enid nie jest tak łatwo zrozumiana, w każdym razie jeszcze nie. „Po prostu skupiając się na uderzeniu w gwóźdź w głowę” – żąda. „Staraj się nie próbować i nie rozważać czegokolwiek innego.”
„Cenzor” zdecydowanie zamienia się w nudne, choć zrzędliwe badanie stłumionych skłonności Enid, w większości dotyczących Niny, ale w dodatku jej pracy. Enid szuka informacji w dowolnym miejscu, najpierw w pobliskim sklepie z filmami – pracuje z naturalnie niezdecydowanym przedstawicielem – a potem z chętnie odrażającym twórcą Northa, Dougiem Smartem (Michael Smiley). Odpowiednie odpowiedzi, które ona i jej twórcy odkrywają, nie są w rzeczywistości warte uwagi, ale nie powinny; ciągłe niebezpieczeństwo zobaczenia czegoś tabu jest jeszcze namacalne i ekscytujące.
Tak więc, podczas gdy badania Enid nigdy nie są niezbędne, „Cenzor” faktycznie kultywuje niezaprzeczalnie pilny, wywołujący napięcie wpływ. Fragmenty filmu zostały nakręcone na taśmie (35mm i 8mm) podobnie jak wideo, co jest ważne dla atrakcyjności filmu. Jednak najlepszą rzeczą w Enid, jako obrazie i postaci, jest to, że nigdy nie wydaje się nigdzie chodzić.
Enid to frazes o niespokojnym tradycjonalizmie, co możemy stwierdzić po jej wyglądzie szkolnym. Nosi włosy w kok. Jej okulary mierzone przez pilota są przymocowane do szyi złotym łańcuszkiem. Jej skóra jest bardziej alabastrowa. Żyje po to, by wciągać obserwatorów głębiej w swoją niezaprzeczalnie zakłopotaną misję spełnienia. „Cenzor” jest w tym sensie triumfem, choćby dlatego, że otula cię i sprawia, że potrzebujesz znacznie więcej, skąd pochodzi. Istnieją różne przekonujące książki na temat paniki na wideo – dwie szybko dzwonią: „Trash or Treasure” Kate Egan i „Video Nasty Mayhem” Jamesa Simpsona – ale „Censor” też działa.
Cenzor Prano Bailey-Bonda to sprytny, szalony ohydny charakter, który poza swoją brutalną zuchwałością uderza w delikatne nerwy.
Niamh Algar gra Enid, młodą Brytyjkę, która w latach 80. pełni funkcję cenzora okropności, znanych również jako thrillery z fizycznie jednoznaczną, złośliwą substancją. Nie rzucająca się w oczy, poważna Enid w okularach, grana przez Algara z mrożącym krew w żyłach sklepem, wygląda w każdym utworze jak skromny, produktywny kustosz. Wycina pachnące gwałtowne sceny lub kręci filmy w całości, uważnie przestrzegając nakazów, na przykład „wyłupienie oczu powinno iść”. Obwiniana za duszność, Enid gani swojego cierpko pogardzającego męskiego współpracownika (Nicholas Burns), mówiąc: „Udało mi się jednak trochę z szeregowcami”.
Uczestnictwo w zakończonej asymilacji Enid w mizantropijnej dzikości filmów jest czarujące i bolesne. „Co jest z tymi ludźmi?” – pyta zbita z tropu współpracowniczka Enid, nawiązując do radosnego, okrutnego maltretowania ekranowych bohaterów.
Rozum Bailey-Bonda w przenikliwy sposób wykorzystuje problem współczesnych obserwatorów. W tym momencie nie może być oficjalnej cenzury, takiej jak Enid, ale biznes filmowy wciąż jest dręczony oskarżeniami o maltretowanie seksualne, a większe dochodzenie o złośliwości na ekranie, zwłaszcza wobec kobiet, pozostaje naglące, jak mogłoby być.
Dla wielbicielek okropności sytuacja może być nieomylna: nawet osoby, które lubią udawane podnoszenie potępienia, mogą zapytać, dlaczego alarm pojawia się tak często na niekorzyść kobiet. Rzeczywiście, ofiary z przerażających filmów są postaciami, znanymi również jako wynalazcze substytuty wszelkiego ludzkiego strachu, nie zwracające uwagi na seks. Ale z drugiej strony są prawdziwymi, rzeczywistymi ciałami, a tym samym podkreślają irytującą prawdę, że na ekranie, podobnie jak w codziennym życiu, kobiety raz po raz znoszą najgorszą część (lub boże ograniczenie, siekiera).
Jest to również niepokój Enid, jednak z jej własnych wyjątkowych powodów. Enid jest straszna przez zaskakującą postać kobiecą, która wydaje się, że przestraszyła się z filmu, który od razu pojawił się w jej życiu. Siostra Enid została porwana w bardzo młodym wieku, gdy bawiły się w nieprzyjemnym zakątku nudnego lasu. Rodzice Enid są gotowi ogłosić, że jej krewni nie żyją, jednak Enid podchodzi do odległej szansy, że dama, którą ostatnio znalazła w jednym z paskudnych, która przejmie swoją ostatnią rolę, może naprawdę być jej siostrą.
To wszystko, co niezbędne, by Enid wyruszyła w gorącą podróż, by uratować swoją ukochaną. Przenosi ją na plan filmowy subtelnego męskiego wodza, Fredericka Northa (Adrian Schiller), którego straszna przeszłość, Don’t Go into the Church, wydaje się odtwarzać nikczemne porwanie jej siostry. Pomimo faktu, że pytanie, oczywiście – i istota lęku Bailey-Bond – dotyczy tego, czy przeciążony umysł Enid nie wywołał ostatnio tego drażniącego zdarzenia.
Od czasu Berberian Sound Studio Petera Stricklanda mroczny wszechświat dobrych filmów nie wyglądał tak bez wątpienia cudownie. Cenzor jest daleko poza ilością jego części, ale każdy z jego poszczególnych elementów jest jego kwintesencją. Paulina Rzeszowska, która pracowała już nad brytyjską niezależną obrzydliwością Saint Maud Rose Glass, przedstawia oszałamiająco przerażającą konfigurację kreacji z ostrymi szczegółami z lat 80. Zdjęcia Anniki Summerson rozszerzają klaustrofobię sali kinowej na bogato wypełnione światłocieniem zakątki metropolii i wnętrza domów. Kierownik redakcji Mark Towns, na dodatek już z Saint Maud, pomija fantazje i rutynę Enid w oszałamiającym wpływie. Potem jest muzyka przeczucia Emilie Levienaise-Farrouch (już z Rocks), która dobitnie zamyka rzeczywistość Enid.
Święta osoba Maud jest produktywną korelacją, ponieważ jej szok, w porównaniu do szoku Cenzora, pochodzi od zbyt entuzjastycznej młodej damy (Morfydd Clark jako Maud). Dwóch bohaterów łączy podobna niestabilna, ostatecznie niebezpieczna mieszanka kompleksu tyrana i przyjaciela w potrzebie – rodzaj przyćmionej idei siostrzanego życia z innego świata. W momencie, gdy Enid rozszerza swoje wewnętrzne tortury na przykład podstępnie obciążonego męskiego zachowania, zamienia się w okropny obiekt nie mający sobie równych.
W ten sposób Bailey-Bond rozsądnie wykorzystuje sposób, w jaki brutalność została tak głęboko obciążona niebezpieczeństwem we kobiecych wszechświatach, że przenika i wypełnia każde ludzkie stowarzyszenie. Kontuzja to nie tylko indywidualna okazja, to psychosomatyczne spotkanie na skalę społeczną.