Podnosząca na duchu dramatyzacja Triumf, wywodząca się od wodza Bretta Leonarda, zamienia głęboko rozpoznawalną historię, okresowo podnoszona przez solidne wystawy aktorskie. Zmotywowani autentyczną historią śledzimy Mike’a (RJ Mitte z Breaking Bad) na ostatnim roku; pomimo paraliżu mózgowego, stara się wymyślić skuteczny zawód zapaśniczy. 10 lat wcześniej, mając zaledwie dziewięć lat, Mike złamał obojczyk. Niebawem będzie wytrwale wytrwał, aby zademonstrować, że ma umiejętności do gry na podobnym boisku, co inni. Jego niezdolność nie czyni go mniejszym w żadnym stopniu; Wytrwały wysiłek i pewność siebie Mike’a promieniują zdumieniem i szczęściem u tych, z którymi się kontaktuje.
Bez względu na to, jak bardzo potrzebowałem adorować Triumfa, myślałem, że trudno mi było się zdecydować poza rozpraszającym i dominującym wynikiem. To sprawia, że film wydaje się bardziej wyjątkowy po szkole, nakładając się na schmaltz i założenie; w końcu przestaje marnować czas, w którym pokazy aktorskie duszą się, by wyjść poza bałagan. Wszystkie trupy rozwijają się znakomicie, zwłaszcza Terrence Howard. Jako Coach Cutting Howard wypełnia tę rolę swoim magnetyzmem i duszą. Colton Haynes jest świetny jako Jeff (chociaż letargiczny ruch spadających grup jest o wiele bardziej zabawny niż tragiczny), a oczywiście sam RJ Mitte jest całkowicie fenomenalny. Treść Michaela D. Coffeya (taka, która wydaje się indywidualna i inspirująca) jest fajna, dopóki nie okazuje się wyjątkowo trafna w ostatnim przedsięwzięciu. To było ożywcze, widzieć młode damy zafascynowane Mike’iem. Nie uważa go za przeszkodę, a to jest gorące. Jedna z młodych dam nawet chwali jego „naprawdę przyzwoity towar”.
Staram się nie być zbyt brutalnym na Triumf, który bez wątpienia ma swoje serce w idealnym miejscu. Osłabiony artysta RJ Mitte działa skutecznie przed pracą stada i jest to jedyne wytłumaczenie, dla którego powinieneś pozwolić na tę okazję. Mógłbym skończyć z bardziej uroczymi montażami ćwiczeń Funkytown z mocnym uderzeniem z Mitte i mniej sensacyjną muzyką. W przypadku, gdy przewidywane telewizyjne dramaty to jakaś herbata, być może docenisz Triumph bardziej niż ja. Uwielbiam ten pomysł i przesłanie, ale to nie jest znacząca porażka w odpaleniu. Zakończę intensywnym stwierdzeniem bliskim decyzji: „Nigdy nie oceniaj jednostki na podstawie tego, czego nie może zrobić, ponieważ to, co może zrobić, może cię zwalić”.
Triumf to dramatyzacja wrestlingu z 2021 roku, ożywiona prawdziwą historią scenarzysty Michaela D. Coffeya pokonującego swoją niemoc. To naprawdę ujmujący i porywający zegarek, choć niestety zawiera wszystkie typowe modne słowa, które można znaleźć w filmach sportowych.
Historia opowiada o Mike’u, dzieciaku z paraliżem mózgowym, a my najpierw uważamy go za 9-latka walczącego w zapasach. Przegrywa i kończy ze zniszczonym obojczykiem, jego rywalizacja w zapasach się skończyła. W tym momencie przeskakujemy o 10 lat do Mike’a jako seniora (RJ Mitte) w latach 80., gdzie przechodzi regenerację opartą na ćwiczeniach, aby poprawić swoją przenośność. Zaczyna w innej szkole i już pierwszego dnia spotyka się ze sprzeciwem wychowawców, gdy chce wziąć udział w zajęciach wymagających, które mimo kłopotliwych nauk ścisłych i matematyki, obejmują dodatkowo podnoszenie ciężarów. Mike demonstruje, że ma psychologiczny zapał, by chodzić na zajęcia i chodzi na zajęcia z podnoszeniem ciężarów w oczekiwaniu na ponowne rozpalenie celu, jakim są zapasy, bez wiedzy swojego nadopiekuńczego ojca (Johnathon Schaech).
Mike wędruje do szkolnego centrum ćwiczeń i po asystowaniu przy swoich ciężarach poznaje mięśniaka Jeffa (Colton Haynes), który jest teraz w drużynie zapaśniczej i ma punkty za zdobycie stypendium na wyjazd na studia. Mike również poznaje i ulega Patti (Grace Victoria Cox), indywidualnej dublerki na jego zajęciach z pisania. Pomimo szybkiego zdobywania towarzyszy, Mike wkrótce ulega dręczącym i bezmyślnym komentarzom różnych dublerów, w tym indywidualnego, pełnego nadziei grapplera Troya. Idzie na swoją klasę podnoszenia ciężarów, gdzie informuje trenera Cuttinga (Terrence Howard) o swoich zamiarach zmagania się, mimo to trener podejmuje dzielny wysiłek, aby zniechęcić Mike’a do szukania szczególnie trudnej i opartej na zręczności gry. Mike nie wycofuje się i raczej spełnia wysokie oczekiwania ludzi postawione gdzieś wokół Trenera, w których osiągnięcie pozwoliłoby mu wziąć udział w próbach zapaśniczych. Co więcej, wkrótce, pomimo godnych ubolewania i nieprzewidzianych okazji, Mike odrzuca wszystkim swoim pilnym wysiłkiem i pracowitością w dążeniu do zapasów.
Triumf to wszystko, czego można się spodziewać po filmie sportowym, łącznie z nieco prozaicznymi treściami, naprawdę nie zaskakującą fabułą i oczywiście montażem przygotowawczym do poruszającej muzyki. Jedyny kontrast polega na tym, że główny bohater doświadcza rzeczywistego upośledzenia, a nie po prostu standardowego braku zdolności do noszenia, co sprawia, że zegarek jest znacznie bardziej czarujący i przekonujący. To wszystko, ale nie jest to znakomita prezentacja RJ Mitte i podobnie przyzwoita wystawa konsekwentnie solidnego Terrence’a Howarda, obok całkiem świetnej ścieżki dźwiękowej z lat 80. Jednak najbardziej urzekającym elementem tego filmu nie są zdolności Mike’a do noszenia, ale jego dojrzewający męski związek z indywidualnym grapplerem Jeffem. Oglądanie tych dwojga razem na ekranie było zarówno interesujące, jak i inspirujące, a obserwowanie, jak ich mentor/uczeń zmienia dynamiczną zmianę kierunku filmu, jest tak idealne do oglądania.
Niestety banały pozwalają na to, aby ten film przygasł, podobnie jak część powolnego ruchu i problematyczne decyzje dotyczące oświetlenia. Może dziwnie, każda scena podświetlająca normalne światło przez okno wydaje się zamglona na ekranie, a jeśli nie jest to decyzja kinematograficzna, jest ona bezradna, ponieważ kończy się bardzo odwracając się przez cały film, do miejsca, w którym zastanawiałem się, czy tam jest był jakiś problem z moim telewizorem.
Żyjący z paraliżem mózgowym Mike (Mitte, Breaking Bad) nie miał żadnych trudności w codziennym życiu. W każdym razie, gdy wchodzi do ostatniej klasy liceum, dochodzi do wniosku, że żadna rzeczywista blokada nie powstrzyma go przed zrobieniem czegokolwiek, co oznacza dla niego pójście do szkolnej drużyny zapaśniczej. Od tego momentu Mike wyrusza na porywającą misję w filmie, który jest tragicznie bardziej życzliwy niż wciągający.
Wszystko jest równe, to przedsięwzięcie to długa droga dla szefa Bretta Leonarda z jego zajęć religijnych z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, takich jak The Lawnmower Man and Virtuosity. Wygląda na to, że ma tu marzenie, zmierzając w stronę materiału z wyczuwalnym uwielbieniem dla określonego czasu kinematografii licealnej i dawnych filmów sportowych. Historia jest pełna niechlujnych przejść, zamrożenia i przygotowania montaży do twoich hitów radiowych nr 1 sprzed trzydziestu lat. Jest odtwarzany z podobnym stopniem prawdziwości, jakiego można by się spodziewać po tych filmach; nie widać ani jednej post-prądowej niekongruencji ani szyderstwa, po prostu nieograniczona autentyczność opowiadanej historii.
Jednak to dodatkowo powoduje, że film rozbija się i pali. Ani komponowanie, ani tworzenie tutaj z powodzeniem nie odsuwają tego od tłumu podnoszących na duchu filmów o ciemnych koniach. Warto opowiedzieć rzeczywistą historię scenarzysty Michaela D. Coffeya o pokonaniu niemożności, jednak oczekuje się lepszej pomocy w porównaniu z tym bałaganem, który jest tak znaczący w szmalcowaniu, że graniczy z parodią.
Mitte i Howard (jako trenerzy wrestlingu Cutting) są na szczęście gotowi do oddania sobie kilku solidnych pokazów. W każdym razie znoszą podobny los, jak reszta obsady, stając się prostymi oryginałami, aby przekazać rzeczy. Wszyscy tu są: głupkowata groźba, niezdecydowany tata, piękna kohorta, która może być zakochana w Mike’u. Sprawy zbliżają się do czegoś naprawdę fascynującego, gdy praca mentora/ucznia Mike’a i jego zamyślonego towarzysza sportowca Jeffa (Haynes) zostaje odwrócona, ale nawet to nie ma zbyt wiele miejsca do poruszania się.
Z jednej strony to wszystko, ale nie jest to taki film, który przedstawia paraliż mózgowy zawodników w młodzieżowej klasie sportowej. Z drugiej strony, wydaje się, że jest to bardziej stworzone dla filmów Lifetime, które uwielbiają babcię kogoś z CP, której są w stanie znieść, gdy gra w dziennym połączeniu. Pomimo tego, że genialnie, przed końcem czuje się niezdefiniowany z pozaszkolnych zajęć nadzwyczajnych.