„In the Earth” to film realizowany na seanse o godzinie 12:00. Jest złowieszczy, bezwzględny, zaabsorbowany sobą i często poruszający. Pomimo tego, że kilka segmentów czuje się pospiesznych i pod koniec ulega samozniszczeniu, wszystkie jego aspekty są niezbędne. Akcja gry toczy się w większości w melancholijnych lasach fantasy, gdzie agenci nauki są zagrożeni zarówno przez ludzkie, jak i niesamowite moce, jest to nisko wydatna przejażdżka dreszczowa, która prowadzi się z rozporem większego stworzenia. Autor i naczelny Ben Wheatley łączy sci-fi, upiorność i niezwykłość z gestami do osiągnięć w stylu kinowym, zwłaszcza w „2001: Odyseja kosmiczna” i „Lśnienie” Stanleya Kubricka. Ale jednocząca inspiracja ma wszelkie znamiona bycia szorstkim, obrzydliwym filmem o krwi i gore z lat 70. – rodzaju, który służy jako test wytrwałości – filmowi takie jak „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, „Ostatni dom po lewej stronie”, ” i „Halloween”, które widzowie pozostawiają w poczuciu uniesienia lub złego traktowania, w zależności od ich zdolności do znoszenia ograniczeń kina.
Dr Martin Lowery (Joel Fry), który został rozdzielony podczas pandemii i pragnie kontaktu z ludźmi, udaje się na tereny leśne z funkcjonariuszką parku Almą (Ellora Torchia), aby znaleźć swoją współpracowniczkę, dr Olivię Wendle (Hayley Squires), która dzieli nierozmawiana, głęboka więź z Martinem i jest niedostępna od czasu wyłączenia jej radia. Praca Olivii ma na celu poprawę efektywności rozwoju upraw. Jest przekonana, że cała roślinność jest ze sobą połączona poprzez rodzaj mistycznego układu nerwowego i może rozmawiać między sobą iz nami.
Misja od razu staje się kwaśna. Alma i Martin są maltretowani i smagani w nieświadomości w zalesionych obszarach niedługo po ich pojawieniu się, a Martin doznaje rany w stopę, która będzie się pogarszać i coraz bardziej obrzydliwa, gdy historia się rozwija. Duża część filmu to dramatyzacja więźnia, w której para wpada w uścisk przerażającego indywidualisty o imieniu Zach (Reece Shearsmith), który maltretuje ich zapewnieniem rodziny Leatherface lub Jigsawa z filmów „Piła”. W momencie, gdy film wprowadza Olivię do historii, po długim, prawie Kurtzowskim rozwoju, staje się ona równie niepokojąca jak Zach. Po denerwującym przekazie i wyglądzie Squires (tak czy inaczej, jest zarówno komiczna, jak i groźna), można sądzić, że na swój sposób Olivia jest podobnie jak niezrównoważona.
Nie ujawniając szczegółów, może nazwalibyśmy to szaloną dramaturgią wytrzymałościową, z elementami kina slashera i przerażenia ciała oraz skłonnościami do przedchrześcijańskiego folkloru i opowieści na temat snu ooga-booga. Główna demonstracja przypomina nieco drapieżcę z europejskiego kina studyjnego, który spodziewa się rozważyć przeznaczenie ludzkości w czasach niebezpieczeństw na poziomie wyginięcia (większość z nich jest naszym wspólnym problemem), ale który próbuje rzucić okiem na skrajnie dzikość i gnomę. magia w ogólnym misz-maszu, jako strategia ubezpieczenia zaangażowania tłumu ludzi. Może Wheatley widział „Stalkera” Andrieja Tarkowskiego (jeden z niesamowitych filmów o zagubionym w czarodziejskim lesie, tak samo jak ogromne dzieło teorii i moralności) i pomyślał: „Ten film byłby zaskakująco lepszy, gdyby miał w sobie prawdziwego prześladowcę. I tak delikatność tkanki wymaga ekranu ostrości i jesteśmy błogosławieni, że otrzymujemy liczne zbliżenia krwawiących, rozdartych, okaleczonych części ciała. Wizualizacje skupiają się na otworach, otworach i kształtach podobnych do oczu, z których wiele można znaleźć w scenach leśnych, inne wykonane w scenie rzeczywistego ciała.
Dodatkowo od samego początku ostrzega się nas, że praca Olivii koncentruje się na fenomenalnie żyznej glebie w lesie, więc przygotowujemy się do prawdopodobieństwa, że będziemy mieć inwazyjną aktywność pasożytów (legenda ujawnia nam nawet, że miał grzybicę jako grzybicę). ostatnio). Film kontynuuje tę gwarancję, ale nie w sposób, w jaki można się spodziewać. Jedna postać przerabia słynne przekonanie, że dla jednostek z prymitywnych cywilizacji wysoka innowacyjność jest nie do odróżnienia od czarodziejstwa.
Zaczynając od tego, „In the Earth” łączy obecne logiczne badania i teorię ze starymi ceremoniami, których celem jest rozmowa (i uspokojenie) Parnaga Fegga, starej, nadprzyrodzonej mocy, która i tak mogła sprowadzić każdego z ludzi do obszarów leśnych. Jest trochę „Księcia Ciemności” Johna Carpentera w mocnej legendzie, która stawia hipotezę, że nauka może ostatecznie znaleźć podejście do skonsumowania przybliżeń świętego pisma, zwyczajów i rzucania zaklęć.
Całość łączy się raczej rzucająco lub enigmatycznie. Generalnie jest to akceptowalna praktyka kinowa (lepiej pozostawić tłum zgadywania lub nieco zdezorientowany, niż wyjaśniać na śmierć każdy łatwo przeoczony szczegół), ale są chwile, kiedy wydaje się, że Wheatley fałszuje rzeczy, podobnie jak artysta, który pyta „Czy to jest to?” Twoja karta?” a potem usuwa je na tyle szybko, że nie można być pewnym. Niesamowita seria cięć, dezorientujące cięcia z przeskokiem i nieustanne uderzenia stroboskopowe potęgują strach i nieład w najbardziej intensywnych scenach filmu. Jest dużo krzyków i płaczu, i paczki bólu, i wszystko byłoby nie do zniesienia, gdyby Wheatley nie wykazywał tak surowego umysłu. Nieustannie tworzy sceny, w których dokładnie wiesz, jaka nieprzyjemna rzecz może się przydarzyć jednej z postaci, a następnie zmusza cię do tego, by siedzieć mocno i trzymać się tego mocno, poprzez fałszywe początki, dywersje i niezręczne pomyłki, które wymagają przeróbki. Co więcej, kiedy w końcu to nastąpi: niesamowite.
Tam, gdzie film wydaje się być znaczącym artykułem na temat jednej lub drugiej rzeczy, przeważa jako instynktowne ćwiczenie w torturowaniu tłumu. Przez cały czas Wheatley dostrzega krwawą i gore filmową interpretację zasady Czechowa, w której można się spodziewać, że karabin wiszący na masie planu nie służy tylko do powietrza. Ten film zawiera Siekierę Czechowa, Łuk i strzałę Czechowa, Grzyb Czechowa i Gitarę Czechowa (używaną do uspokojenia postaci, aby odpocząć poprzez nudne wyrażenia, które uderzają w nich jak zaklęcia). Podobnie jak inny niskobudżetowy film z 2021 r., „Lapsis”, wykorzystuje cechy natury, aby nadać małemu filmowi epicki charakter, a jego wiedza na temat robienia wiggle zaleca, aby pomimo całego pokerowego zachwytu nad machinacjami wszechświata, Wheatley najbardziej jednoznacznie odróżnia Zacha, wyniosłego zboczonego człowieka, który ma zachwycony tłum tam, gdzie go potrzebuje i rozkoszuje się tą rzeczywistością. Po pewnym czasie przestałem uważać tę popisową, zaciekłość z bliska za interesującą i zacząłem na nią wyć, a moje spotkania z częścią innych filmów Wheatleya (zwłaszcza „Lista uboju” i „Wolny ogień”) potwierdzają, że oprócz fakt, że jest w porządku z tego rodzaju odpowiedzią, kwitnie dzięki temu.
Wyjątkowe odniesienia zawdzięcza operatorowi filmowemu Nickowi Gillespie, którego szerokoekranowe obrazy wykorzystują ekspresjonistyczne podstawowe tony (zwłaszcza zieloną zieleń i czyśćcową czerwień) i wspaniale wykorzystują mgłę i ogień; i zsyntetyzowanej partyturze Clinta Mansella – wyróżniającej się wśród innych, które zrobił, co jest oczywiście wdzięczne za partyturę głównego aranżera Johna Carpentera do jego własnych filmów, że kiedy zobaczysz łagodnego neurotyka Zacha, który brnie po pokrytej roślinami ziemi, jego długie, siwiejące loki jego twarz, od razu wydaje się, że bohaterowie są poszukiwani przez samego Johna Carpentera.