Wilcze echa to zdolna francuska innowacyjna przejażdżka, która ma swoje miejsce w podgatunku łodzi podwodnych. Skomponowany i koordynowany przez Abla Lanzaca pod pseudonimem Baudry, film gromadzi dociekliwy powód z twierdzeniem Arystotelesa: „Jednostki występują w trzech rodzajach: żywi, umarli i osoby, które udają się do oceanu”.
François Civil wciela się w postać Chanteraide, specjalisty w dziedzinie akustyki podwodnej, który, co zaskakujące, staje się kluczowym elementem, aby uniknąć atomowej bitwy z Rosjanami. Niezależnie od tego, czy ten delikatny człowiek nie funkcjonuje wspaniale pod napięciem, czasami pozwalając nerwom radzić sobie z jego psychiką, jego szybcy szefowie, Grandchamp (Reda Kateb) i D’Orsi (Omar Sy), wiedzą, jak ważne mogą być jego uszy .
Z powodu zachęcania do demonstracji antagonizmu dochodzi do sytuacji kryzysowej na świecie, a ogólnie niejasny wróg staje się niewykrywalny, zmuszając francuską marynarkę do walki z własnymi okrętami podwodnymi, aby uniknąć światowego fiaska. Później jest ALFOST (Mathieu Kassovitz), francuski skrót od Admirała instruującego Strategiczne Siły Oceaniczne, który nie ma innego wyboru, jak tylko zaufać Chanteraide, że wyzwoli go z rozterki, którą sam uczynił.
Podczas gdy zanurzone sceny gryzą paznokcie, są wypełnione zarówno złym traktowaniem, jak i presją, sceny od strony brzegu są uciążliwe i sprytne. Lanzac mógł być mniej tolerancyjnie dopasowany jako skrzypce do podstawowej postaci, podobnie jak prezentujący powtarzające się uczucia, które tylko służą osłabieniu energii. Niemniej jednak ogólna równowaga jest pozytywna ze względu na sprawny plan dźwiękowy Randy’ego Thoma (Wild na podstawowym poziomie; The Revenant) i obsadę, która dobrze zareagowała na trudności w uczynieniu tej niezorganizowanej sytuacji sensownym spotkaniem.