Czasami pojawia się thriller, który pokazuje, że ponowne uruchomienie z pewnością nie jest z natury przerażającym pomysłem. (Doszedłem do wniosku, że nowe filmy „No problem” i „The Grudge” pasują do tego przedstawienia). „Droga bez powrotu. Geneza”, koordynowany przez Mike’a P. Nelsona i skomponowany przez Alana McElroya (z 2003 roku „Droga bez powrotu”) jest taki Perła. Co więcej, jest to korzystne nie tylko w porównaniu z filmem hicksploitation z Elizą Dushku, który zbliżał się do mistrzostwa flapjacka. Moim pokrewnym cynikom pozwólcie, że to zrozumiem: odeszli wrodzeni barbarzyńcy z Zachodniej Wirginii, ich tłumy mięsa i kluczyki do pojazdów; Odpowiednik dotyczy tępej dynamiki łowca kontra ofiary, która rządziła głównym „Droga bez powrotu. Geneza” (i wywołała pięć spin-offów). Konflikt ze stylem życia między „cholernie modnymi potworami ludzkimi” a osobnikami z terenów leśnych jest tu bardziej zawiły, a sposób, w jaki się rozwija, jest bezlitosny i oszałamiający, ale sam nie ulega poniżeniu.
Jest to zmiana, która najwyraźniej zaszła naprzód od pierwszej i teraz musi być oceniana raczej na jej mózgach, a nie na mięśniach – ponieważ dyskurs, który dodaje do napięcia między dwiema cywilizacjami, szczególnie gdy McElroy rozwija historię slasher do frakcji upiorności, podobny do Appalachów „Midsommar”. Ta ostatnia część to miejsce, w którym robi się nieco mniej ciężko, ale szef Mike P. Nelson ma pewność, że ten film będzie śmielszy, niż się spodziewasz. Co więcej, myśląc o jego nieregularnie okropnych pułapkach, wydaje się być silnym ekscytującym, gdy w rzeczywistości nie masz najbardziej mglistego pomysłu na taki restart.
Ten „Droga bez powrotu. Geneza” generalnie ma tę samą nazwę, co oznaczenie – zebranie bioder, różnych młodych odkrywców, podobnie decyduje się na okropny wybór tutaj, tym razem szukając niezwykłej fortyfikacji wojny secesyjnej poza ścieżką Appalachów. W skład grupy wchodzą Jen (niewyobrażalna gra Charlotte Vega) i jej ukochany Darius (Adain Bradley), daleko odległy komunista, który pracuje bez pożytku i marzy o podobnym społeczeństwie. Z reguły ci odkrywcy, w skład których wchodzą para homoseksualna, a ponadto para międzyrasowa, są liberalnym przewodnikiem po tym, jak wyobrażają sobie, jaki powinien być ostateczny los Ameryki. Są dodatkowo martwym mięsem, zaczynając od pnia zbuntowanego drzewa, który gwałtownie spada w dół zbocza w błyskotliwej, szalonej kolejności, mordując jednego z nich.
W tej odrażającej sytuacji ratuje życie, jak Matthew Modine jako Scott, tata Jen. Film zaczyna się nawet od jego poszukiwań i nadaje tej historii głębię, która sprawia, że jest ona szczególnie potworna i okropna – każdy tutaj jest krewnym, kimś kochanym. Ponadto, podobno na, McElroy organizuje regularnie zamkniętą, ale długą grę z wybranymi postaciami, takimi jak Scott, i lokalni mieszkańcy, którzy pobili go, gdy zadaje tak dużą liczbę zapytań. Jednocześnie „Droga bez powrotu. Geneza” demonstruje ostro w tworzeniu solidnego poczucia potępienia postaci, a jednocześnie daje im obiecujący znak, że mogą pokonać kolejne straszne niebezpieczeństwo, które przed nimi stoi. Spotkanie z lokalnymi mieszkańcami góry to dopiero początek, a widok McElroya i Nelsona zmienia „Droga bez powrotu. Geneza” w niezwykłą, krętą odyseję, a na pierwszy plan wysuwa się coś więcej niż tylko fajne morderstwo.