Pozwolę sobie przyznać, że uwielbiam powód, dla którego stoi Supervized. Problem w tym, że film potrzebuje ponadprzeciętnego powodu – musi rozwijać i podtrzymywać tę myśl, a to jest miejsce, w którym Supervised mija się z celem. Do pewnego stopnia i przez jakiś czas film opiera się zasadniczo na sile swojego letniego i koślawego humoru. Mimo to, kiedy jest zmuszony do rysowania komiksowych figur retorycznych, traci energię. W nadludzkich partiach filmu nie ma ani krzty kreatywności, a nietypowy i przewidywalny cel jest haniebny dla wspomnianego wcześniej założenia.
Superbohaterowie jest nieco Niezniszczalni dla MCU lub DCEU. Proponuje grę końcową dla superbohaterów, którzy stają się zbyt starzy, by nawet myśleć o kontynuowaniu skakania po wysokich konstrukcjach (lub ich niszczeniu) i pokonywaniu najgorszych złoczyńców. To, co Logan zrobił w przenikliwy, autentyczny sposób, Supervised robi z językiem wbitym w policzek. Dunmanor, położony w Irlandii, to nadludzki dom starców. Biorąc pod uwagę atrakcyjną, bezpośrednią kontrolującą funkcjonariuszkę, Alicję (Fiona Glascott), biuro stara się zmienić potrzebujących przyjaciół z całego świata w ich życie po niesprawiedliwych walkach. Żyją tam Ray (Tom Berenger), który kiedyś uchodził za „najbardziej skrajną sprawiedliwość”; jego poprzedni towarzysz, Ted (Beau Bridges); Pendle (aka „Complete Thunder”) (Louis Gossett Jr.); i była miłość Madera Moonlight (Fionnula Flanagan).
Superbohaterowie mógł być na mocnym gruncie, z wyjątkiem szansy, że zadowoli się zachowaniem spokoju i wzięciem pół-oryginalnej / pół-komediowej wizyty w domu opieki nad symbolami ponad wzgórzami. W tym duchu jest mnóstwo nieodkrytych materiałów – dostajemy coś w rodzaju tego, gdy mieszkańcy noszą swoje stare stroje na pokaz i zostają przyćmieni przez obecnego Bohatera Chwili, Celestro (Hiran Abeysekera) – jednak Supervized chce rzucić mnóstwo sukcesji uczciwej działalności i niechlujną, godną pogardy fabułę. Choć ten materiał może być humorystyczny, dodatkowo wydaje się być podejrzanie podobny do wypełniacza. Próbuje tolerancji bardziej skutecznie niż stymulacja interesującej kości.
Szef Steve Barron, maestro teledysków, którego niektórzy mogą wspominać jako człowieka odpowiedzialnego za narażanie ludzi w ogóle na główne zaskakująco realistyczne, takie jak Teenage Mutant Ninja Turtles, wskazuje w Supersized, aby wyśmiewać się z obecnej fali rozgłosu bohaterów poprzez ubijanie łatwych pikinów. Obsada jest silna, z Tomem Berengerem i Louisem Gossettem Jr. szczególnie wykonującymi stałe prace, przedstawiające mężczyzn, którzy naprawdę nie widzą, gdzie minęły ich cudowne dni (sygnalizuj melodię Bruce’a Springsteena), ale mnóstwo głupiego humoru wydaje się zbyt proste i oczywiste. Nie ma tu prawdziwych postaci, tylko natychmiast zarysowane postacie z patyków w zbyt ciasnych zespołach, które przekazują kilka mocnych chichotów, ale niewiele więcej. Wyczuwalne jest poczucie spartaczonej szansy, okazja do podrobienia Bubba Ho-Tep, która nigdy całkowicie nie odpada. Film mógłby działać lepiej, gdyby pole aktywności/parodii nie było teraz tak przesycone (szczególnie w odniesieniu do sekcji motywowanych komiksami). Aby wyróżnić się pośród tak dużej ilości nijakości, kreacja potrzebuje czegoś, co ją podniesie, a Supervized nie ma takiej jakości.